Marzena i Matthias wymarzyli sobie ślub blisko natury, pod gołym niebem, w otoczeniu najbliższych. Dużo tego dnia zależało od pogody, ale udało się – było pięknie! Do Osady Dębowo przyjechałam nieco wcześniej niż się umawialiśmy i akurat trafiłam na próbę generalną ich pierwszego tańca, nie chciałam im przerywać i odłożyłam przedstawienie się na później (Matthias mnie nie znał) ani tracić okazji do zrobienia zdjęcia. Stanęłam sobie z boku, zrobiłam dwa zdjęcia. Matthias chciał mnie pogonić 🙂 Marzena mnie obroniła. Potem było już tylko weselej!
Pięknie, kolorowo, naturalnie, romantycznie i …lawendowo bo właśnie to czerwcowe ziele królowało na ich stołach, w bukietach i w uroczych wiaderkach porozstawianych tu i tam i jak pachniało!
Ich pierwszy taniec zrobił na mnie wielkie wrażenie, choć Marzena przekonywała mnie, że TA FIGURA wcale nie była taka trudna na jaką wyglądała, nie uwierzyłam. Ślub między jabłonkami, wesele w stodole, z przytupem. Wesele na którym Panna Młoda podwinęła kieckę i poszła w pogo przy Rammsteinie, ale więcej tych zdjęć niech zostanie w ich prywatnym archiwum, może kiedyś pokażą je wnukom jak babcia z dziadkiem szaleli na swoim weselu, a naprawdę szaleli!
Gody. Miłość. Swawola.
Marzena and Matthias had dreamt of a charming family wedding under the open sky and surrounded by nature. On this day, a lot depended on the weather, but luckily it all worked out perfectly – the day was beautiful!
I arrived at Osada Dębowo earlier than expected, when they were having the dress rehearsal of their first dance! I decided not to interrupt them and introduce myself later (as Matthias didn’t know me) and take this opportunity to take some photographs. I stood in the corner and took a couple of pictures. Matthias wanted to kick me out before Marzena explained who I was 🙂 After that it was only more fun!
Beautiful, natal, colourful, romantic and…filled with lavender! This vibrant June herb was everywhere, on the tables, bouquets and charming buckets, giving the most amazing smell!
Their first dance dazzled me, and even though Marzena tried to convince me that THAT MOVE wasn’t as complicated as it looked like, I didn’t believe it. They were wed among apple trees and celebrated their union in the barn with a bang. It was a unique wedding in which the bride pulled her dress up and stormed into the mosh pit to the music of Rammstein, but let’s save those pictures for their private archives. Maybe one day they will show their grandchildren how their grandparents rocked it at their wedding. And rock they really did!
Festivity. Frivolity. Love.
One thought on “Plenerowy ślub w Osadzie Dębowo”
Cudowne zdjęcia